piątek, 9 stycznia 2015

Przeczuwam recenzję

Dorwałam się w końcu do Wiernych Wrogów Olgi Gromyko. No i co? No i ogólnie jest cud, miód i maliny, jak to u tej pani (choć fabuła jakby znowu ta sama, tylko z innymi bohaterami...), ale dopełzłam już do połowy książki, minęłam ją... I wciąż nie mogę się pozbyć natrętnej chęci złapania za czerwony długopis i zrobienia biednej książczynie porządnej korekty. Bo redakcja albo spała, albo ślepa się trafiła, albo w ogóle jej nie było, a to w stopce redakcyjnej to tylko taka zmyłka, pic na wodę fotomontaż. Literówki, przecinki stawiane jak się podoba, imiesłowy w dziwnych miejscach, jakieś w ogóle zdania bez sensu...
No co to ma być, ja się pytam? Ja wiem, że betowanie potrafi spaczyć człowieka na amen, no ale dajcie żyć...  Za pięć dych powinnam dostać dobre czytadło, a nie tekst do korekty!

A pisałam w stopce bloga, że marne mu wróżę losy? No ale nic, pigułki z suszonej żaby działają, spróbujemy jednak zreanimować tego trupka...