niedziela, 12 października 2014

Niezbadane są wyroki muzy

W ramach przygotowania do nowego NaNo i radosnej prokrastynacji (bo piątek coraz bliżej a mnie się już zredagowana Niewiedźma skończyła, trzeba zacząć pisać, pisać) przejrzałam sobie pliki z rozgrzebanymi tekstami (czytaj wszystkie teksty, które mam na dysku, bo skończone mogę policzyć na palcach jednej ręki...). I przypomniał mi się jeden z cyklu na rozpisanie, czyli wolna amerykanka, jazda bez trzymanki, pisanie, co mi na klawiaturę przyjdzie (jak to się różni od Niewiedźmy? Eee... Niewiedźmy mam sporo...?). Czytaj – self-insert o epickich proporcjach, podlany słowotokiem i radosnym brakiem riserczu. Po czym utknęłam gdzieś na dziesiątej stronie i nijak nie chciało pójść dalej. Kilka miesięcy później wylądowałam na kilka dni na bezinterneciu i w akcie desperacji zrobiłam coś, co chodziło mi po głowie już czas jakiś. Czyli zrobiłam z bezpretensjonalnej obyczajówki z odrobinami romansu kryminał. I władowałam w to wszystko Bonda. Trzydzieści stron później znowu utknęłam i aż się boję, co będę musiała zrobić tym razem, żeby z tego wybrnąć...

wtorek, 7 października 2014

Będąc młodą dziewiarką

Robienie na drutach skarpetkowych, w jedynej słusznej pozycji (zwiniętej w precelek) jest bardzo głupim pomysłem. Zwłaszcza, jak się ma na sobie gruby, dziany sweter. Nie dość, że można sobie wydłubać oko, to jeszcze na dodatek odzież można sobie pozaciągać... Co zostało odkryte już ładnych parę miesięcy temu.

To chyba oczywiste, że właśnie siedzę przed kompem zwinięta w precelek, mam na sobie ulubiony sweter i dziergam ocieplacze na nogi, nie?

środa, 1 października 2014

Krótko i na temat

Tu proszę wstawić sobie typową gadkę, jak to początki są zawsze najtrudniejsze.

Za czas jakiś pewnie pojawi się prawdziwa notka, tylko jeszcze nie wiem do końca o czym. Więc, stay tuned!